Był chłopiec na którego zła wiedźma rzuciła czar i uwięziła przy sobie obiecując cudowne życie. Jednak zamiast tego chłopiec spędzał całe dni i lata w zamkniętym domu. Choć drzwi nie były zamknięte na żaden klucz. Jedyną jego rozrywką z upływem czasu stało się wychodzenie na plażę i patrzenie jak fale uderzają o skalisty brzeg.
Pewnego razu dostrzegł wśród tych fal syrenę. Była równie samotna jak on, i jak on - żyła uwięziona w podwodnym królestwie.
Chłopiec i syrena polubili się. Razem skrywali się w nadbrzeżnej jaskini. Tam trzymając się w ramionach czuli się chociaż o tyle mniej samotni. Klątwa, która więziła chłopca powoli traciła moc. Syrena jednak nie miała tyle siły, by odmienić swój los. Choć kochała skrycie chłopca nie umiała szczerze tego przyznać ani przed nim, ani co gorsza - przed samą sobą.
Chłopiec to widział i z wszystkich sił chciał pomóc syrenie, ale wiedział, że ta nigdy nie będzie jego, nigdy jej nie pokocha - gdyż należeli do dwóch różnych żywiołów, ziemi i wody. Powtarzał, że będzie przy niej tak długo, jak będzie go potrzebować. Skrycie marzył, że będzie to na zawsze. Tylko wtedy byłby mniej samotny, będąc komuś potrzebnym.
Syrena miotała się wśród swoich uczuć i pragnień, czar który był jej brzemieniem zwyciężył. Jej ostre łuski boleśnie poraniły chłopca, gdy ten ostatni raz próbował ją zatrzymać.
Od tamtej pory chłopiec nie chodzi już patrzeć jak morskie fale rozbijają się o skalne głazy.
Za bardzo przypominają mu one o syrenie.
(28.08.2018 08:49)